PiS z ciekawym pomysłem na dekryminalizację piractwa i okiełznanie copyright trollingu

Przewijaj

Głęboko pod spodem bardzo niemerytorycznych i populistycznych działań polskiej opozycji, znajdują się często ciekawe projekty z zakresu nowych technologii. Jakiś czas temu opowiadałem Wam o koncepcji domen narodowych, a niedawno PiS przedstawił intrygujący pomysł  zmiany w prawie autorskim. 

O sprawie napisała Gazeta Wyborcza. Projekt zmian przede wszystkim w art. 116 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych został przygotowany przez grupę trójmiejskich prawników, a firmowany jest przez posłów PiS. Jego podstawowym zadaniem miałoby być natomiast uporanie się między innymi z takim zjawiskiem jak copyright trolling. Copyright trolling, który zresztą jest problemem nie tylko polskim. Pamiętacie zapewne historię o niemieckich prawnikach, którzy znaleźli sobie fantastyczny pomysł na biznes, wysyłając wezwania do biednych widzów serwisu RedTube?

Zdaniem posła Andrzeja Jaworskiego problem copyright trollingu oraz istnienia odpowiedzialności karnej z tytułu nieuprawnionego rozpowszechniania cudzych utworów, skutkuje ponad 120 tysiącami wciąż będących w toku postępowań karnych, często dotyczących bardzo drobnych spraw, którymi musi zajmować się policja i prokuratura. Dlatego też politycy partii Jarosława Kaczyńskiego postulują usunięcie odpowiedzialności w sytuacjach, kiedy z faktu rozpowszechniania nie czerpiemy korzyści majątkowych.

Tym samym, zgodnie z projektem, art. 116 brzmiący obecnie tak:

Art. 116. 1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w ust. 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. (…)

Otrzymałby brzmienie:

Art. 116. 1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom oraz  w celu osiągnięcia korzyści majątkowej rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3. (…)

Dziennikarze Gazety Wyborczej omawiając projekt wskazują przykład serwisu chomikuj.pl, który pobiera opłaty za przepustowość. Oczywiście przykład ten jest błędny, o czym wiedzą już zapewne starsi stażem Czytelnicy techlaw.pl, ponieważ witryny tego typu łatwo mogą uwolnić się odpowiedzialności za pośrednictwem art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, przewidującego istnienie konstrukcji notice & takedown. W istocie więc krąg tego typu osób ograniczyłby się raczej nie  do serwisów, a do samych użytkowników, którzy sprzedają nielegalne oprogramowanie albo którym udałoby się udowodnić, że (na przykład) wgrywają pliki na serwisy typu RapidShare w celu późniejszego sprzedawania abonamentów do tych usług.

[pullquote align=”right”]Koncepcja PiS nie likwiduje oczywiście odpowiedzialności cywilnej[/pullquote] Mnie się ta koncepcja zmiany art. 116 bardzo podoba. Odpowiedzialność prawnokarna z tytułu naruszenia prawa autorskiego, o ile nie mówimy o jakiejś zorganizowanej działalności, od zawsze wydawała się nieadekwatna. Przede wszystkim przepisy te godziły w osoby, które najczęściej nie były nawet świadome nielegalnego charakteru zarzucanych im naruszeń. Na dodatek prawo karne zdecydowanie bardziej koncentruje się na wymierzaniu szeroko rozumianej przez siebie sprawiedliwości wobec społeczeństwa, niż wobec rzeczywistego poszkodowanego – twórcy.

Jednocześnie projekt nowelizacji nie zapomina o pozostawieniu w ustawie narzędzia pozwalającego na walkę z zorganizowanymi grupami czerpiącymi spore zyski z rozpowszechniania cudzej twórczości. Niestety, wbrew wyobrażeniom Gazety Wyborczej, większość stron, które faktycznie funkcjonują dzięki cudzej twórczości, bardzo łatwo upora się z tym problemem za pośrednictwem wspomnianej już zasady notice & takedown. Kinoman, SCS, iiTV popularne filmy i seriale tylko embedują (osadzają z zewnętrznych źródeł), na co Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej coraz uprzejmiej ostatnio w swoich orzeczeniach przyzwala. Chomikuj.pl czy Polish Elite Board nie mają wpływu przecież na treści, które rozpowszechniają ich użytkownicy. A że sprzedają abonamenty i wyświetlają reklamy… Cóż, te zyski są powiązane z innymi aspektami ich działalności i nie wynikają bezpośrednio z faktu naruszania prawa.

Koncepcja PiS nie likwiduje oczywiście odpowiedzialności cywilnej, która jest w pełni wystarczająca do zaspokojenia interesów autora w przypadku naruszenia. Natomiast jest faktem, że prawnicy dość powszechnie określani już mianem “copyrightowych trolli” nie lubią tej drogi. Nie budzi bowiem aż takiego respektu i tendencji do absolutnej ugodowości jak procedura karna, wymaga ze strony adwokata zdecydowanie większego nakładu pracy, a i uzyskanie danych użytkowników jest trudniejsze, choć nie jest niemożliwe, o czym pisałem w lipcu.

Projekt PiSu jest naprawdę dobry. Na dekryminalizacji piractwa w zakresie działania przeciętnych internautów zyskają wszyscy: obywatele, organy państwa, a myślę, że wbrew pozorom i sami artyści, ponieważ ta procedura i tak powoli nie miała już sensu, a jej efektywność była niewielka. Zresztą, również prawo unijne i pozostałe umowy międzynarodowe, których Polska jest stroną przychylają się takim interpretacjom prawa (a w każdym razie w wyraźny, nieprzypadkowy sposób, nie stoją w sprzeczności do niego). Pozwólcie, że przytoczę fragment sejmowego uzasadnienia:

W szczególności zmiana ta nie stoi w sprzeczności z wytycznymi dyrektywy 2001/29/WE z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym, zgodnie z którą „autorzy i artyści wykonawcy, aby móc kontynuować swoją twórczą i artystyczną pracę, muszą otrzymywać stosowne wynagrodzenie za korzystanie z ich utworów, tak samo jak producenci, aby móc finansować tę pracę.”

Aktem prawnym, który wymaga nałożenia sankcji karnych na sprawców naruszania praw autorskich jest Porozumienie w sprawie handlowych aspektów praw własności intelektualnej (TRIPS) zawarte w roku 1994, do którego Polska przystąpiła w roku 2000.

Zgodnie z Artykułem 61 Porozumienia: „Członkowie ustanowią procedury karne i kary, które będą stosowane przynajmniej w przypadkach umyślnego podrabiania znaku towarowego lub piractwa praw autorskich, dokonanego na skalę handlową.”

Oznacza to, że kryminalizacja każdego rozpowszechnienia przedmiotu praw autorskich wykracza zdecydowanie poza obowiązki nałożone na Polskę tym Porozumieniem.

Czasem tylko naprawdę szkoda, że sensowne pomysły naszych polityków, giną gdzieś w tle marszów, samolotów i kilometrówek. Obawiam się, że podobnie stanie się z tym projektem, który najpewniej przepadnie w sejmowej biurokracji, zapomniany przez koalicję, a pewnie z czasem i przez samych jego twórców.

 Fot. tytułowa: Piotr Drabik/Flickr ze zmianami, CC BY 2.0

1 Comment

Submit a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *