Okazuje się, że można. Czemu ktoś miałby robić coś takiego? Trudno powiedzieć. Wywiad, szansa by pokazać światu siebie, swoje poglądy, przemyślenia. Dla jednego z bohaterów nowego numeru czasopisma MaleMen może jednak oznaczać poważne konsekwencje na drodze zawodowej i prawnej. Po tym jak przywłaszczył sobie wypowiedzi autora bloga szarmant.pl, w internecie zawrzało.
Do mojej firmy niemal codziennie zgłasza się ktoś poszkodowany przez naruszenie prawa autorskiego, przynajmniej raz w tygodniu jest to kwestia plagiatu, ale jeszcze nigdy do tej pory nie spotkałem się z sytuacją… plagiatowania odpowiedzi do udzielonego wywiadu.
Wyobraźcie sobie zdziwienie blogera Romana Zaczkiewicza, gdy w jednym z artykułów nowego numeru pisma MaleMen, nagle rozpoznał znajome słowa. Swoja własne. Fragmenty jednego z jego artykułów, bez dokonania zmian lub bez znaczących zmian, zostały wykorzystane przez “stylistę i historyka ubioru” Roberta Kiełba w ramach udzielonego w czasopiśmie wywiadu. I to w takiej formie, która raczej nie pozostawiała wątpliwości co do przypisywania sobie autorstwa prezentowanych myśli.
Wpis na blogu Szarmant.pl, którego fragmenty zostały “wykorzystane” w wywiadzie, niewątpliwie podlega ochronie prawnej. Wypowiedzi Roberta Kiełba w magazynie MaleMen spełniają przesłanki tego, co powszechnie rozumiemy pod pojęciem plagiatu (brak definicji prawnej). Pewne wątpliwości mogłyby się pojawić w sytuacji, gdyby “bohater” wywiadu pokusił się o zmiany stylistyczne czy po prostu rozpędził się w cytowaniu bloga pana Zaczkiewicza. W tej sytuacji jednak spotykamy się ze stosunkowo najprostszą do stwierdzenia sytuacją plagiatu o charakterze jawnym.
Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych na temat plagiatu wypowiada się niezwykle klarownie, przewidując odpowiedzialność cywilną i karną.
Art. 79. 1. Uprawniony, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, może żądać od osoby, która naruszyła te prawa:
1) zaniechania naruszania;
2) usunięcia skutków naruszenia;
3) naprawienia wyrządzonej szkody:
a) na zasadach ogólnych albo
b) poprzez zapłatę sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione – trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu;
4) wydania uzyskanych korzyści (…)art. 115. 1. Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3. (…)
Niewątpliwie w toku ewentualnego przewodu sądowego pojawi się kwestia ustalenia odpowiedzialności za dokonanie plagiatu, być może ewentualny sąd zajmie przy okazji stanowisko – na co czekam od dawna – w kwestii tego komu przysługują prawa autorskie do wywiadu, w praktyce najbardziej właściwa byłaby więc lansowana przeze mnie od dawna (elastyczna) koncepcja współautorstwa wywiadu. Choć pismo MaleMen na Facebooku bardzo szybko wyjaśniło brak wiedzy na temat okoliczności powstawania wywiadu, pełną odpowiedzialnością obarczając Roberta Kiełba, to jednak – szczególnie na gruncie prawa cywilnego – odpowiedzialność za plagiat może w tym wypadku spoczywać również na wydawcy magazynu.
Jakkolwiek zatem niedorzeczne wydawałoby się robienie czegoś takiego, także odpowiedzi na pytania do wywiadu można splagiatować. Niesamowite.