Z punktu widzenia prawa i pewnej sprawiedliwości społecznej, jestem bardzo sceptyczny wobec instytucji bibliotek. Nie dość, że istnieje wymóg udostępniania obowiązkowych egzemplarzy bibliotecznych, to… generalnie biblioteki dość mocno stoją w sprzeczności z ideą prawa autorskiego.
Do tej pory autorom i wydawcom nie jest do śmiechu. Nie tylko na własny koszt muszą przesłać kilka egzemplarzy swoich książek do wskazanych ustawą i rozporządzeniem bibliotek, ale też muszą liczyć się z tym, że każda tego typu instytucja może kupić ich dzieło i wypożyczać do woli setkom kolejnych czytelników, działając przy tym w pełni w zgodzie z prawem.
Instytucje bibliotek są tak głęboko osadzone w polskiej i światowej kulturze, że dyskusja na temat ich działalności jest bardzo trudna, spotykając się zwykle z dużym oporem społecznym. Na drugim biegunie znajdują się jednak twórcy i wydawcy książek – rynku, który w ostatnich latach i tak notuje dość regularne spadki. Prawo autorskie przez długie lata nie zabezpieczało ich interesów w zakresie działalności bibliotek, jednakże prawdopodobnie już wkrótce się to zmieni. Inspiracja przyszła z Unii Europejskiej.
Public lending right
Prawo publicznego użyczenia po raz pierwszy pojawiło się w 1941 roku w Danii, obecnie w różnej postaci funkcjonuje ono w około 30 krajach świata, a kolejne – w tym Polska – pracują nad jego wprowadzeniem. Inspirowane dyrektywą 2006/115/WE chce zagwarantować twórcom prawo do otrzymywania wynagrodzeń z tytułu wypożyczania ich utworów przez instytucje użyteczności publicznej. Pierwszym skojarzeniem są tu oczywiście biblioteki, ale katalog ten powinien (choć na razie nic na to nie wskazuje) obejmować też rozmaite audioteki czy videoteki.
Ministerstwo Kulty i Dziedzictwa Narodowego od dłuższego czasu pracuje nad nowelizacją prawa autorskiego. To jest nowelizacja, która w ułamku odpowiada rzeczywistym potrzebom, jednak docelowo zdecydowano się zmienić m.in. prawo cytatu, zdefiniować utwory porzucone czy właśnie kwestię public lending right (niestety ostatecznie okazuje się, że i tak mało rewolucyjne zmiany, w praktyce okażą się jeszcze bardziej zachowawcze).
W zakresie prawa publicznego użyczenia dość mocno – prawdopodobnie – zostanie rozbudowany art. 28, wzbogacając się o prawo do wynagrodzenia dla twórcy, tłumacza czy wydawcy, wyłączając przy tym z tego grona Bibliotekę Narodową czy korzystanie z książek w ramach tzw. czytelni.
3. (…) Prawo do wynagrodzenia przysługuje po spełnieniu warunku, o którym mowa w 352 ust. 1:
1) twórcy utworu wyrażonego słowem, powstałego i opublikowanego w języku polskim;
2) tłumaczowi na język polski utworu wyrażonego słowem powstałego w języku obcym;
3) współtwórcy utworu, o którym mowa w pkt 1, którego wkład jest utworem plastycznym lub fotograficznym;
4) wydawcy utworu wyrażonego słowem i opublikowanego w języku polskim. (…)
Nowe art. 351 i 352 w swoich proponowanych wersjach ustalają zasady wypłacania wynagrodzeń (przypominam, że trwa spór odnośnie tego, czy powinny nim być obciążone samorządy czy budżet państwa – pisał o tym Red. Wikariak w Dzienniku Gazecie Prawnej), ustanowienia pośrednika w postaci OZZ, do których uprzednio należy się zgłosić oraz zasad wypłacania wynagrodzeń.
Art. 351. (…) 2. Wartość wynagrodzeń za użyczanie należnego twórcom i wydawcom w danym roku kalendarzowym, odpowiada 5% wartości zakupów zbiorów dokonanych przez biblioteki publiczne w poprzednim roku kalendarzowym, w tym 75% kwoty wypłacane jest twórcom, a 25 % wydawcom.
Art. 352. (…) 2. Wartość wynagrodzenia za użyczanie należna twórcy lub wydawcy w danym roku kalendarzowym jest proporcjonalna do szacunkowej liczby użyczeń egzemplarzy utworów danego twórcy lub wydawcy przez biblioteki publiczne.
3. Wartość wynagrodzenia za użyczanie należnego tłumaczowi na język polski utworu wyrażonego słowem w języku obcym jest równoważna 30% odpowiedniej wartości wynagrodzenia należnej twórcy utworu wyrażonego słowem powstałego i opublikowanego w języku polskim.
4. Maksymalna wartość wynagrodzenia za użyczanie wypłacanego w danym roku kalendarzowym wynosi pięciokrotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, włącznie z wypłatami z zysku, za ostatni kwartał danego roku kalendarzowego, ogłaszanego przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski”.
5. Minimalna wartość wynagrodzenia za użyczanie wypłacanego w danym roku kalendarzowym wynosi 100 złotych.
Ponadto nowelizacja oddeleguje na Ministra KiDN obowiązek doprecyzowania w stosownym rozporządzeniu kwestii proceduralnych.
Dylematy organizacyjno-moralne
PLR w wielu ze swoich aspektów spotyka się ze sprzeciwem społecznym, jako inicjatywa, która może ograniczać dostęp do i tak nie będących już w najlepszej formie dóbr kultury, w szczególności – czytelnictwa. Zdaniem krytyków może ona doprowadzić do zamykania bibliotek, a także problemów dotyczących tego, kogo obarczyć kosztami publicznego użyczenia – samorządy, budżet państwa czy może bezpośrednio zainteresowanych obywateli. Martwi również fakt, że do administrowania tymi opłatami wyłoniona zostanie któraś z organizacji zbiorowego zarządzania, które już dawno w zdecydowanej większości pozapominały o swoich statutowych zadaniach, stając się narzędziami prawnoautorskiej i biurokratycznej opresji.
Z drugiej strony – i wierzę, że czytelnicy techlaw.pl na pewno te argumenty rozumieją – twórcom i ich wydawcom należy się wynagrodzenie z tytułu wypożyczania ich utworów, które niewątpliwie ma wpływ na przychody ze sprzedaży.
Z niecierpliwością wypatruję końca prac nad nowelizacją prawa autorskiego. Nie brakuje też obaw. Te i tak niezwykle skromne zmiany w toku mozolnych prac nie przynoszą rewolucji, ale public lending right to niewątpliwie dobry krok z punktu widzenia samego prawa. Większe wątpliwości budzi natomiast jego ewentualna realizacja.
Po pierwsze: odbije się to na jakości i liczności zasobów bibliotek. Pula pieniędzy podatników pod tytułem “na zasoby bibliotek” nie będzie przeznaczona na zakupy książek, ale na zakupy + opłatę PLR -> czyli zakupów będzie mniej. Alternatywnie przy utrzymaniu zakupów na dotychczasowym poziomie, wzrośnie obciążenie podatników na ten cel.
Po drugie: aktualnie nie korzystam z bibliotek. Kupuję książki w sporych ilościach, chociaż nie wszystkie mam czas przeczytać, ma to pewne cechy nałogu :) Robię to, bo jako nastolatek czytałem tysiące książek wypożyczonych ze szkolnych i miejskich bibliotek. Zysk dla wydawców.
W związku z tym postuluję, aby część przychodów z moich książkowych zakupów zostałą przez autorów i wydawców sprawiedliwie podzielona między panie bibliotekarki, które cierpliwie pomagały rozwijać moją czytelniczą pasję.
Po trzecie: Ocena skutków regulacji “ułatwienie i poszerzenie dostępu do utworów i praw pokrewnych znajdujących się w zasobach instytucji publicznych(…)” wydaje mi się nader optymistyczna…
Sama koncepcja jest interesująca, a prawo twórców zasługuje na wzięcie pod uwagę, ale oprócz tak oczywistego argumenty jak konstytucyjny dostęp do kultury, największym problemem jaki tu widzę, jest próba rozwiązania sytuacji poprzez stworzenie nowego OZZ. Jak “działają” obecne OZZ i jak wiele pieniędzy trafia do twórców (choćby sprawa Spotify, ale i właściwie stan ciągły dla wszystkich mniejszych twórców), wszyscy wiemy…
Można na ten problem spojrzeć z innej strony. Biblioteki wydają się jednymi z lepszych klientów, gdyż wydają niemałe pieniądze na zakup książek. Obarczanie ich dodatkowymi kosztami z tytułu wypożyczania książek nie wydaje się dobrym pomysłem. Dojdzie do tego mozolna statystyka, ile razy dana książka została wypożyczona.
Taka wątpliwość. Czy prawo to będzie dotyczyć wszystkich twórców, których książki znajdują się w bibliotekach, czy tylko tych, których książki zostały wypożyczone. A jeśli czytelnik czyta książkę w czytelni, a ten fakt nie zostanie odnotowany w statystykach bibliotecznych.
Public lending right idzie w coraz lepszym kierunku, podobnie jak self publishing w Polsce. Z jednej strony mamy takie możliwość wydawania własnym nakładem, jak rozpisani pl od samego PWN, z drugiej prawo się zmienia na coraz lepsze w Polsce. Myślę, że to na pewno dobra zachęta dla osób, które widzą swoją karierę właśnie jako pisarze.