Fryzjer nie musi płacić ZAiKS-owi

Przewijaj

Kontrole ZAiKS-u w salonach usługowych, które zarzucały ich pracownikom bezprawne rozpowszechnianie muzyki lecącej w radiu, odbiły się echem w całej Polsce jako symbol absurdalności prawa autorskiego i pazerności organizacji zbiorowego zarządzania. Doczekaliśmy się jednego z pierwszych wyroków w tej sprawie.

Bohaterem jest Pan Marcin Węgrzynowski z Wałbrzycha, którego sprawę opisuje portal Swidnica24.pl. Mężczyzna prowadził swój własny zakład fryzjerski, a w nim – jak w zdecydowanej większości zakładów, sklepów i innych lokali – umilał czas sobie i klientom muzyką puszczaną nawet nie z własnych nośników czy Spotify. Po prostu z radia. Nie spodobało się to inspektorom ZAiKS-u, którzy w jego salonie pojawili się w styczniu ubiegłego roku, zażądali wykupienia stosownej licencji, a następnie regularnego uiszczania tantiem na rzecz organizacji.

Fryzjer przyjął dość ciekawą linię walki z argumentami ZAiKS-u. W jego salonie pojawiła się kartka o treści:

“UWAGA! Klienci korzystający z usług, proszeni są o niesłuchanie radia. Muzyka tylko dla personelu.”,

która odbiła się dość szerokim echem wywołując powszechne rozbawienie w polskim internecie. Ponadto Pan Marcin zebrał oświadczenie od 272 swoich klientek, które ku zaskoczeniu wielu przyznały, że to nie w celu słuchania radia i muzyki przychodzą do tego konkretnego salonu. Również i ZAiKS popisał się sporą kreatywnością w swojej argumentacji, wskazując między innymi na to, że salon odtwarza głównie muzykę rozrywkową, a nie chorały katolickich rozgłośni, co z kolei podnosi atrakcyjność lokalu. Kluczem do działań powoda był art. 24 ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych:

Posiadacze urządzeń służących do odbioru programu radiowego lub telewizyjnego mogą za ich pomocą odbierać nadawane utwory, choćby urządzenia te były umieszczone w miejscu ogólnie dostępnym, jeżeli nie łączy się z tym osiąganie korzyści majątkowych.

Choć nie dysponujemy jeszcze pełnym uzasadnieniem wyroku, z przecieków prasowych wynika, że Sąd zdecydował się na bardzo rozsądną argumentację. Zostało podkreślone, iż w – oparciu także o orzecznictwo krajowe i europejskie – interpretacja spornych sytuacji za każdym razem powinna być rozpoznawana indywidualnie. W opinii Sądu czym innym jest bowiem zakład fryzjerski,  czym innym poczekalnia zakładu dentystycznego, czym innym radio w taksówce, a czym innym systemy nagłaśniania w dużych sieciach handlowych.

Sąd w swoim uzasadnieniu powoływał się też na orzecznictwo ETS-u, m.in. podobną sprawę czeskiego dentysty. ETS podobnie wypowiadał się zresztą w sprawie włoskiego stomatologa Mario del Corso przeciwko włoskiemu odpowiednikowi ZAiKSu. W sprawie C‑135/10, a w wyroku z dnia 15 maja 2012 zauważył wówczas

Pojęcie publicznego udostępniania w rozumieniu art. 8 ust. 2 dyrektywy 92/100 należy interpretować w ten sposób, że nie obejmuje ono bezpłatnego odtwarzania fonogramów w gabinecie dentystycznym takim jak ten w postępowaniu przed sądem krajowym, w ramach wykonywania wolnego zawodu, z korzyścią dla klientów, którzy korzystają z tego niezależnie od swojej woli. Zatem takie odtwarzanie nie daje prawa do pobierania wynagrodzenia na rzecz producentów fonogramów.

W mojej ocenie bardzo rozsądnie Sąd zauważył, że muzyka w salonie fryzjerskim nie odgrywa decydującej roli np. w związku z wyborem konkretnego fryzjera przez potencjalnych klientów. W swojej argumentacji Sąd wyciągnął zresztą jeszcze więcej – bardzo słusznych wniosków – podkreślając chociażby fakt, iż radio to nie tylko muzyka, ale i wiadomości, a ZAiKS nie ma prawa stawać na drodze dostępu do informacji, która przysługuje klientom salonu i to przecież dzięki samej Konstytucji.

Reprezentant ZAiKS-u nie zgodził się z tym wyrokiem, wskazując przy tym, że europejskie orzecznictwo odnosiło się do fonogramów, a nie audycji radiowych. Dalsza część komentarza była niestety zdecydowanie mniej merytoryczna – ZAiKS obawia się, że ten wyrok zaowocuje masowym zrywaniem umów przez salony fryzjerskie (i nie tylko) w całym kraju. Jak argumentował reprezentant organizacji: “W całej Europie autorzy otrzymują tantiemy za odtwarzanie muzyki także w salonach fryzjerskich. W Świdnicy, Wałbrzychu, jest inaczej!“. Panie Mecenasie, proszę się przyzwyczajać. Idzie nowe, a przez takie podejście działacie tylko na szkodę prawa autorskiego. Wyrok nie jest prawomocny, choć w mojej ocenie, niezależnie od liczby kolejnych instancji, wiele się już w tej kwestii nie zmieni.

Fot. tytułowa: Omer Umlu/Flickr  CC BY 2.0