Polacy rozdają swoją grę “This War of Mine” za darmo… piratom

Przewijaj

Być może nie pamiętacie lub rynkiem gier video nie interesujecie się szczególnie mocno, ale były takie czasy, że polskie gry w zdecydowanej większości były jak współczesne polskie komedie – złe lub bardzo złe. W ciągu ostatniej dekady wiele się w tej kwestii zmieniło, a Polacy nie tylko tworzą świetne, dopracowane produkcje, ale na dodatek radzą sobie z PR-em lepiej niż korporacje o budżetach promocyjnych sięgających nawet setek milionów dolarów.

To był dobry rok dla branży polskich gier komputerowych, a na dodatek wszyscy mamy jeszcze w perspektywie marcową premierę Wiedźmina 3. Adrian Chmielarz wraz z The Astronauts stworzył bardzo oryginalne i doceniane Zaginięcie Ethana Cartera, CI Games zaprezentowali swoją najlepszą dotąd grę – Lords of The Fallen (wzorowaną na kapitalnej serii Dark Souls), a recenzje wydanego chwilę temu This War of Mine są wedle użytkowników usługi Steam, uwaga, “przytłaczająco pozytywne”. Nie patrzcie się tak! Świadczę usługi prawne kilku firmom zajmującym się tworzeniem gier, ale nie tylko z tego powodu lubię być “na czasie”.

I to właśnie twórcy tej ostatniej gry, ekipa 11bit studios, stała się znana w mediach na całym świecie z powodu niecodziennego gestu, swoistego wejścia do jaskini lwa. Znacie zapewne serwis The Pirate Bay – to jedna z największych na świecie wyszukiwarek plików rozpowszechnianym za pośrednictwem p2p i niezależnie od tego jak bardzo przyrównywać ją do “noży, które nie muszą być wykorzystywane do mordowania ludzi”, zdecydowana część jej działalności ogranicza się do spajania ze sobą ludzi rozpowszechniających pirackie: filmy, muzykę czy gry video. Twórcy i wydawcy z całego świata TPB albo aktywnie zwalczają, albo zdarza im się płakać z rozpaczy. Tymczasem Polacy rozegrali to nieco inaczej.

Jeden z pracowników studia pod dość standardowymi komentarzami piratów o tym, że “gra się pobiera powoli” czy “udostępniajcie proszę” podziękował tym graczom, którzy docenili ciężką pracę 11bit studios i kupili oryginalną wersję This War of Mine. Następnie pracownik zrobił coś nieoczekiwanego. Pełen zrozumienia, że życie jest ciężkie udostępnił kilka kodów pozwalających na zapoznanie się z produkcją polskiego studia przez tych graczy, którzy nie mają pieniędzy na zakup legalnej wersji.

this war of mine

Nie mam złudzeń, to oczywiście forma PR-u. Polscy producenci generalnie coraz częściej kroczą szlakiem odwrotnym, niż te wytyczone przez Ubisoft czy EA, które utrudniają nawet uczciwym graczom zabawę poprzez stosowanie coraz bardziej wymyślnych zabezpieczeń DRM. Korzystając ze swojej  komfortowej pozycji outsiderów zdążyli wylansować już świetny i uwielbiany na całym świecie wizerunek “fajnych ludzi krytykujących imperialistyczne zapędy korporacji branży gier”. 11 bit studios w swojej relacji z fanami poszło chyba o jeszcze jeden krok dalej, ale w pełni się to opłaciło. O niecodziennym geście, ludzkim podejściu napisały liczne media w kraju i za granicą. Historia załapała się nawet do działu “prawo po godzinach” na blogu prawniczym, więc nie ma złudzeń co do tego, że Pan Karol dobrze wykonuje swoją pracę. Po premierze This War of Mine, akcje firmy  na  NewConnect szybują w górę, od momentu wydania gry zyskując na wartości z 9  do blisko 30 złotych.

Żeby jednak nie spłycać samej gry do pięknych gestów, okiełznania inwestorów, rewelacyjnie zaplanowanego PR-u czy rekordów giełdowych, This War of Mine jest jedną z najbardziej udanych polskich produkcji, a przy tym niesie za sobą bardzo trudną, emocjonalną historię. W procesie tworzenia gry uczestniczył Emir Cerimović z dawnej Jugosławii, który przez wiele miesięcy mierzył się z tematem wojny widzianej z nieco innej perspektywy niż oklepane w popkulturze lądowanie na plaży Omaha. Historia ta wydaje się o wiele bliższa i realna, gdy przypomnimy sobie co bandyci z Rosji wyprawiają tuż za naszą wschodnią granicą. Premierowy trailer gry, który możecie zobaczyć poniżej, chyba trochę zdaje się do tego faktu nawiązywać.

Fot. tytułowa: materiały promocyjne 11bit studios