Spokojnie, brak paragonu nie oznacza jeszcze, że stoimy na przegranej pozycji w konfrontacji ze sprzedawcą. Wbrew utartej opinii jest on przydatny, ale zupełnie nie niezbędny.
Paragony jako takie, rzeczywiście są w dość rygorystyczny sposób traktowane przez przepisy prawa. Rzecz w tym, że w dużej mierze rygor ten odnosi się do sprzedawców, którzy mają obowiązek wystawienia paragonu zgodnie z treścią art. 111 ustawy o podatku od towarów i usług, a cały artykuł 62 kodeksu karnego skarbowego upewnia się, że przedsiębiorcy wezmą sobie tę powinność do serca.
Art. 62. § 1. Kto wbrew obowiązkowi nie wystawia faktury lub rachunku za wykonanie świadczenia, wystawia je w sposób wadliwy albo odmawia ich wydania, podlega karze grzywny do 180 stawek dziennych. (…)
Tego typu norm rozsianych po różnych ustawach i rozporządzeniach jest zresztą o wiele więcej. Wymóg ten stanowi swoistą dokumentację poprawnego zawarcia transakcji – ustawodawcy zapewne przyświeca w tej materii dobro konsumenta, ale też, jak nietrudno się domyślić, jest to sprawą niezwykle istotną przede wszystkim z punktu widzenia urzędów skarbowych.
Nie tylko paragon jest dowodem zakupu
Oczywiście paragon nie jest wcale jedynym możliwym dowodem zakupu, choć często sprzedawcy starają się upierać przy takim stanowisku – bezprawnie, co potwierdziły m.in. raporty Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Warto znać swoje prawa w konfrontacji z przedsiębiorcą. Zgodnie z kodeksem cywilnym to na konsumencie spoczywa obowiązek udowodnienia faktu istnienia transakcji, ale tych dowodów może być wiele – pisemne potwierdzenie zawarcia i warunków umowy (wydawane najczęściej przy transakcjach powyżej 2000 złotych lub w specyficznych warunkach, ale klient może oczekiwać takiego potwierdzenia niezależnie od kwoty), faktura, wyciąg z konta w przypadku płatności kartą, zapis w systemie serwisu internetowego, monitoring sklepowy, zeznania świadka, a nawet oświadczenie samego kupującego. Bohaterów dzisiejszej notki należy więc traktować wyłącznie w charakterze wygodnego środka dowodowego, ale bez żadnej znaczącej doniosłości prawnej, która od lat błędnie funkcjonuje w świadomości społecznej. Ustawa o rachunkowości nakładają na sklepy obowiązek prowadzenia archiwum zawieranych transakcji i przechowywanie go przez kilka lat, więc w razie wątpliwości sklep może też przeprowadzić “dochodzenie” we własnym zakresie. Coraz częściej kasy fiskalne automatycznie dokonują elektronicznej kopii tych danych, więc i dla samych sklepów nie jest to aż tak uciążliwe, jak konieczność magazynowania tysięcy rolek zapisanego papieru, co miało miejsce jeszcze do niedawna.
Aplikacja “To Co Moje”
Paragony jako dowód zakupu to jedna z bardziej problematycznych kwestii wymienianych przez konsumentów – konieczność przechowywania małych papierków irytuje szczególnie mniej zorganizowanych zakupowiczów, sprzyjają one powstawaniu bałaganu, ale – co najgorsze – tworzące je drukarki mają dość rozczarowującą przypadłość “zanikającego” druku. Może więc zdarzyć się tak, że po roku od zakupu czeka nas przykra niespodzianka i skrzętnie pielęgnowana karteczka będzie zupełnie wyblakła.
[column size=”one-half” ]
Już od pewnego czasu można spotkać się z praktyką sprzedawców zachęcających do kserowania paragonów, a nawet z własnej inicjatywy wykonujących takie kserokopie w samym sklepie. Rozwiązaniem bardziej na miarę XXI wieku jest aplikacja “To Co Moje”, na którą swego czasu zwrócił moją uwagę mój serdeczny kolega, Mateusz Nowak – redaktor prowadzący serwisu Spider’s Web. Program umożliwia wykonanie fotografii paragonu, opisanie go wraz ze szczegółami dotyczącymi czasu, miejsca i okoliczności zakupu, a następnie zapisanie w bazie połączonej z kontem założonym w usłudze. Raz jeszcze podkreślę – sklep ma obowiązek respektować tak “zeskanowany” paragon na równi z tradycyjnym, papierowym.
[/column]
[column size=”one-half” last=”true”] [/column]
Kiedy sprzedawca może domagać się paragonu?
Powyższe rozważania odnośnie braku konieczności posiadania paragonów dotyczą w zasadzie wszystkich cywilnoprawnych relacji między przedsiębiorcą, a konsumentem, jakie zakłada ustawodawca. Jednak istnieje jeszcze popularna praktyka zwrotu towaru do sklepu bez podania przyczyny (a w każdym razie nie z powodu niezgodności towaru z umową), która w polskim zwyczaju funkcjonowała od dawna, wiele sklepów ją respektuje, a niektóre marki odzieżowe(!) uczyniły sobie niedawno z tego nawet dodatkową, niepisaną “usługę” i element budowania “fajnego” wizerunku. Prawo w ogóle nie definiuje takiej sytuacji, sklep nie ma takiego obowiązku, dlatego jeśli w takim trybie sprzedawca poprosi nas o paragon, dobrze jest docenić jego dobrą wolę, zamiast odgrażać się rzecznikiem praw konsumenta, UOKiKiem, sądem czy wreszcie posiadaniem TechLaw w gronie ulubionych fanpage’y na Facebooku.
Prawo pozwala natomiast na zwrot towaru w przypadku zakupów przez internet i poza lokalem przedsiębiorstwa, bez podania przyczyny i w terminie 10 dni, ale to, jako czytelnicy Prawa Nowych Technologii i zaprawieni w bojach internauci, zapewne już od dawna wiecie. Wówczas – oczywiście – paragon również nie będzie jedynym słusznym dowodem zakupu.
Fot. tytułowa: Ben Osteen/Flickr ze zmianami, CC BY;
Fot. aplikacji pochodzi ze strony internetowej aplikacji To Co Moje
[alert type=”warning”]Jeżeli chcesz otrzymywać informacje na temat nowych porad i analiz prawnych, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz profil TechLaw.pl na Facebooku – >> Prawo Nowych Technologii <<[/alert]
Czy rzeczywiście jest tak, że “na konsumencie spoczywa obowiązek udowodnienia faktu istnienia transakcji”.
Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów: komentarz (Wolters Kluwer Polska): “Ciężar dowodu spoczywa zatem na tym, który wywodzi skutki prawne z faktu, że drugą stroną transakcji nie jest konsument, a więc obowiązek ten spoczywa na przedsiębiorcy”.
Ferdynand wyciąłeś zdanie z akapitu, w którym jasno masz wyjaśnione o jakiej sytuacji mówią autorzy komentarza. Takie rzeczy trzeba rozpatrywać całościowo, a już szczególnie, jeśli w przytaczanej przez Ciebie wypowiedzi pojawia się słowo “zatem”. ;-)
Wyjaśniam:
Autorzy piszą o sytuacji, gdy jeden przedsiębiorca występuje w roli konsumenta (a występuje ponieważ transakcja nie jest związana z jego działalnością zawodową). Ciężar dowodu, o którym mówisz nie dotyczy w ustach autorów udowodnienia faktu istnienia transakcji, a udowodnienia tego, że przedsiębiorca występuje w charakterze cyt. “konsumenta-nieprofesjonalisty”.
A kiedy to komentarze stały się obowiązującym prawem?
Ok, dziękuję za wyjaśnienie, musiałem doczytać o co w ogóle chodzi z tym 6 KC.
Jeszcze raz dziękuję.
“Raz jeszcze podkreślę – sklep ma obowiązek respektować tak „zeskanowany” paragon na równi z tradycyjnym, papierowym.” – Czy nie jest to zbyt daleko idące twierdzenie? Taki obraz paragonu można sobie w GIMPie stworzyć. W zależności od procedur,wartości towaru, łatwości dostępu do kopii paragonów (np. w komputerowym systemie do prowadzenia sprzedaży) – w celu prostej walidacji numer/data/kwota itd. sklep zaakceptuje taki obrazek jako dowód albo nie . Tam gdzie się da najlepiej prosić o fakturę – zazwyczaj drukowaną drukarką laserową – nie blaknie (w okresie przydatności do celów dowodowych).
Przecież zawsze przy składaniu reklamacji czy innych sprzedawca sprawdza, czy to faktycznie jest w bazie danych na podstaiwe informacji zawartych w paragonie. Przynajmniej ja zawsze miałam sytuację, że kobieta brała paragon i wpisywała mnóstwo rzeczy w swój komputer, zamiast zrobić: dziekuję bardzo proszę dać buty – i zamknąć w szufladzie paragon.